Wersja twojej przeglądarki jest przestarzała. Zalecamy zaktualizowanie przeglądarki do najnowszej wersji.

A gdzie mam rzucać? W bok?

autor: Michał Mazurek

 

 

Jednym z podstawowych czynników decydujących o możliwości przechytrzenia dużej i doświadczonej przez wędkarzy ryby, jest umiejętność zaprezentowania muchy w sposób najbliższy naturze, co najczęściej sprowadza się do jej spływu z prądem rzeki bez bocznych dryfów. Jest kilka technik rzutowych oraz „sztuczek” sprzętowych, które umożliwiają lub ułatwiają taką prezentację i chciałbym je pokrótce przybliżyć koncentrując się na technice, której używam najczęściej – Reach Mend, nazywany również błędnie Reach Cast.

 

Prezentacja w dół.

 

Najłatwiejszą wg mnie techniką jest „prezentacja w dół”, polegająca na tym, że ustawiamy się plecami w górę rzeki, natomiast rzut wykonujemy zgodnie z kierunkiem przemieszczania się wody, czyli w dół rzeki. Wykonując rzut należy zatrzymać wędkę dość wcześnie, tak by szczytówka była wysoko, następnie zaczekać, aż sznur opadnie na wodę i obniżać szczytówkę w kierunku lustra wody „podążając za muchą”. Ta metoda prezentacji ma swoje wady, z których najważniejsze to podatność na wiatr, który może zdmuchnąć  muchę poza obręb prezentacji (zwłaszcza przy dłuższych rzutach) oraz dość ograniczony dystans prezentacji – maksymalna długość prezentacji to dla uproszczenia, odległość między szczytówką, a lustrem wody, mierzona w czasie oczekiwania na opadnięcie sznura na powierzchnię wody – tutaj każdy średnio wykwalifikowany matematyk powinien przytoczyć Twierdzenie Pitagorasa, jednak na potrzeby tego artykułu pominiemy ten szczegół i długość prezentacji każdy może wyliczyć samodzielnie :-).

 

„Sztuczki” sprzętowe.

 

        Czytaj spokojnie, Twój portfel jest bezpieczny, ponieważ sztuczki, które mam na myśli sprowadzają się wyłącznie do przyponu. Nauczyłem się niedawno, że im dłuższy tym lepszy. Tak, tak, długość ma znaczenie niezależnie od tego co mówi Twoja żona ;-). Długo nie chciałem zaakceptować tego faktu, ale wreszcie poddałem się i skonstruowałem przypon o długości około 6 - 7 metrów. Szczerze przyznaję, że jest to bardzo wymagające narzędzie i nauka posługiwania się nim kosztowała mnie sporo (tutaj głęboki ukłon w stronę Krzyśka Smorongiewicza, któremu dedykuję ten akapit), ale było warto. Do konstrukcji mojego przyponu używam dwóch elementów: konicznego przyponu o długości 15 stóp (4,5 m) oraz odcinka przyponówki o długości od 1,5 do 2,5 m (jak mi się ze szpulki wyciągnie). Przypon koniczny kończę pętelkami po obu stronach i z przyponówką łączę techniką „pętla w pętlę”. Dzięki temu jeden przypon koniczny służy mi bardzo długo. Pamiętać jednak należy, że średnica przyponówki musi być mniejsza od średnicy przyponu konicznego, z którym ją łączymy.

 

Reach Mend.

 

      Teraz do meritum, czyli do techniki Reach Mend, która jak wspomniałem, jest błędnie nazywana Reach Cast. Akcje wykonane wędką przed jej zatrzymaniem (utworzeniem pętli), zaliczać będziemy do fazy rzutu, natomiast wszelkie działania wędką wykonane po jej zatrzymaniu (utworzeniu pętli), nazywać będziemy mendinigiem. Mending to nadrzucanie sznura mające na celu wydłużenie w czasie, naturalnego (wolnego od bocznych dryfów) spływu muszki na lub pod powierzchnią wody. Dlatego też opisywana technika powinna być nazywana mend zamiast cast.

 

Mending może być wykonany zarówno na wodzie jak i w powietrzu, jednak wykonanie go na wodzie, prawie zawsze powoduje pociągnięcie za muszkę i jej „nienaturalne” zachowanie, czego zazwyczaj chcemy uniknąć. Żeby temu zapobiec, warto mending wykonać jeszcze w powietrzu, zanim sznur, przypon i muszka opadną na powierzchnię wody. Tutaj właśnie zastosowanie znajduje opisywana technika, której dwuczłonowa nazwa wskazuje również czynność niezbędną do prawidłowego jej wykonania: Reach, czyli po naszemu sięgaj.

 

Mending w powietrzu wykonujemy „sięgając” wędką w pożądanym kierunku – najczęściej w górę rzeki. „Sięgnąć” musimy jednak dopiero podczas ostatniego wymachu, kiedy to chcemy dokonać prezentacji muchy – wcześniejsze wymachy wykonujemy zachowując 5 podstawowych zasad rzutu, a wspominam o tym, ponieważ „sięgając” opuszczamy płaszczyznę wykonywanych wymachów. Dodatkowym warunkiem prawidłowego „sięgnięcia” jest chwila jego rozpoczęcia. Reach wykonujemy po zakończeniu rzutu, czyli po zatrzymaniu wędki i utworzeniu pętli. Wcześniejsze jego rozpoczęcie złamie zasadę zachowania trackingu i będzie błędem, który uniemożliwi osiągnięcie zamierzonego celu, czyli nadrzucenia sznura. To w zasadzie wszystko, chociaż aby temat wyczerpać muszę dodać, że każdy Reach Mend możemy wykonać w dwóch kombinacjach – bez i z oddawaniem sznura. Pierwszą wykonamy, gdy nie chcemy zwiększać dystansu naszego rzutu, drugą wtedy, gdy potrzebujemy to zrobić.

 

Warianty.

 

Technika Reach Mend może być wykonana w kilku wariantach:

  1. przez prawe ramię – praworęczny wędkarz stoi prawym ramieniem w górę rzeki,
  2. przez lewe ramię – praworęczny wędkarz stoi lewym ramieniem w górę rzeki,
  3. punkty 1 i 2 bez oddawania sznura (zwiększania dystansu rzutu),
  4. punkty 1 i 2 z oddawaniem sznura (zwiększając dystans rzutu).

 

Podsumowanie.

 

                Wykonując  Reach Mend pamiętaj, aby nadrzucając sznur w odpowiedniej chwili „sięgnąć” dłonią trzymającą wędkę w pożądanym kierunku, pamiętając o tym by puścić lub trzymać sznur drugą dłonią, w zależności od tego czy chcesz rzucić dalej, czy nie.